Dzisiaj wybieram się na spotkanie z koleżankami. We Wrocławiu jest bardzo gorąco dlatego założyłam najlżejszą i najbardziej przewiewną sukienkę jaką mam. Jest tak stara, że nawet nie pamiętam gdzie i kiedy ją kupiłam. Ale ciągle ją jeszcze noszę, bo nie mogę znaleźć równie dobrej na upały.

4

Dopasowałam do niej buty firmy Baldowski, które pokazałam Wam w poprzednim poście.

3

Na tym zdjęciu “mistrzem drugiego planu” jest jeden z moich psów – Kuba.

2

Wzięłam również ze sobą czerwoną torebkę, która widzieliście już nieraz w moich postach.

u

Na szyi mam bardzo stary /nosiła go moja Mama/ naszyjnik pleciony z lekkiego srebrnego drucika.

6

I na koniec jak zwykle porada stylistyczna:

Jest taka zasada, że kobieta dojrzała nie powinna odkrywać ramion i nosić zbyt krótkich sukienek/spódnic.

I rzeczywiście taka zasada jest ale czy przy 30-stopniowym upale ta zasada powinna obowiązywać? Owszem powinna ale tylko wtedy gdy wybieramy się na bardzo oficjalne wyjście. Wtedy można ukryć ramiona pod przewiewnym szalem, założyć leciutką tunikę lub sukienkę z dłuższym rękawkiem czy włożyć sukienkę o długości tuż za kolana.

W przeciwnym przypadku lepiej stosować się zasady, że pokazujemy to co ładne np.nogi. A w ogóle jak jest taki straszny upał to wszystkie zasady szlag trafia i człowiek tylko marzy aby  raczej się rozebrać niż ubrać, co ja niniejszym uczyniłam i mam nadzieje, że nikogo w ten sposób nie uraziłam:):):).

Życzę Wam miłego dnia.

/wpis komercyjny/