Przepraszam za euforię w tytule ale po prostu musiałam tak napisać. Kupiłam ostatnio płaszcz, któremu nie mogłam się oprzeć. A ponieważ rzadko mi się to zdarza, musiałam to podkreślić.
Zresztą zobaczcie sami, jak świetnie się na mnie prezentuje.
Płaszcz pochodzi z kolekcji świetnej, polskiej projektantki Katarzyny Szymańskiej.
Uszyty jest z tweedu. A ponieważ to wełna grzeje jak piec.
Ma fason dobry dla każdej sylwetki. Można go nosić zarówno zapiety jak i puszczony luźno.
Ja otuliłam się nim dzisiaj dokładnie bo jest zimno. Jest też bardzo lekki i nie zajmuje zbyt dużo miejsca w walizce.
Torebkę pokazywałam już na blogu i pewnie jeszcze nie raz ją zaprezentuję bo również należy do moich ulubionych.
Wykonana jest z tłoczonej skóry i dlatego ma bardzo ciekawą strukturę. W dotyku jest bardzo przyjemna i delikatna i na dodatek jest bardzo pojemna.
Płaszcz pasuje do wszystkiego /pokażę go niebawem w innej stylizacji/, nawet do dżinsów.
Jak myślicie skąd właśnie wychodzę? Podpowiem, że od fryzjera. Nie dość, że tam się strzygłam, farbowałam i czesałam, to na dodatek udało mi się w międzyczasie przeprowadzić z nim bardzo ciekawy wywiad, na który zapraszam Was w następnym poście.
Autorką tych wspaniałych zdjęć jest Luiza Różycka.
Zapraszam na mój fanpage na Facebooku.
/wpis komercyjny/







Dodaj komentarz