Po kilku dniach wspaniałej, ciepłej i słonecznej pogody, dzisiaj w nocy zrobiło się deszczowo i zimno. I choć rano wyszło słońce, nadal temperatura jest niska. Przynajmniej rośliny nie cierpią teraz z powodu suszy, a ludzie zostaną w domach. Ostatnio widziałam ich coraz więcej na ulicach w większych grupach i to bez żadnych zabezpieczeń. Nie jest to zbyt rozsądne, w momencie kiedy pandemia nie jest jeszcze w fazie wycofywania się.

W tym tygodniu zamarzyłam o zjedzeniu ryby i przypomniał mi się przepis na pieczonego pstrąga. Soli się go i pieprzy, spryskuje cytryną, a także posypuje czosnkiem niedźwiedzim. Na wierzch układa się kilka plastrów pomidora, polewa oliwą i wkłada na 35 minut do piekarnika na 195 st.

Jest soczysty i bardzo dobry w smaku, a na dodatek bardzo szybko się go przygotowuje. Pstrągi kupiłam w Lidl’u.

W moim ogrodzie kwitną kolejne kwiaty. Tym razem mocno się zaniebieściło. Niebawem będą też kwitły konwalie, a wtedy będzie na tarasie także piękny zapach.

Pokusiłam się także kilka dni temu o upieczenie bułeczek z jabłkami, na które przepis dostałam w komentarzu od jednej z czytelniczek (Pani Krystyny) pod poprzednim postem. Można je piec z różnymi owocami, na które teraz zaczynamy sezon. Pozwolę sobie przytoczyć tu ten przepis: składniki – 4 szt. jabłek, 500 g maki pszennej, 120 g cukru, 4 jajka, 200 g masła, 1 szt. cukru wanilinowego, 3 łyżeczki proszku do pieczenia. Roztrzep jajka, a następnie dodaj roztopione masło. Wymieszaj cukier i cukier wanilinowy. W małych porcjach dodawaj mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia. Następnie dodaj pokrojone w kostkę jabłka do ciasta. Przykryj blachę do pieczenia pergaminem i łyżką, kładź na niej porcje ciasta, zachowując odstęp ok.5 cm miedzy przyszłymi bułeczkami. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni, włóż bułeczki do pieca na 10 – 15 minut. Można je upiec również ze śliwkami, morelami, suszonymi owocami. Można posypać cukrem pudrem. Jeśli macie jakieś ciekawe przepisy, zamieszczajcie je w komentarzach, to chętnie je wypróbuję, zabijając czas, którego niestety nadal nie mogę wykorzystać na prowadzenie mojej firmy.

W moim raju jest coraz bardziej zielono, kumkają żaby, pływają kaczki i pięknie śpiewają ptaki. Chętnie tu przebywam, bo obserwowanie przyrody dobrze mi robi na moją zestresowaną i nadwyrężoną psychikę. Staram się także nadrabiać zaległości z czytania książek.

Oczywiście musiałam także i w tym tygodniu sprawdzić następny przepis na chleb. Tym razem to chleb, który piecze się na Wigilię. Ja jednak zmodyfikowałam go i upiekłam bez przypraw korzennych. Tutaj macie oryginalny przepis. Życzę Wam smacznego. Trzymajcie się cieplutko i w dobrym zdrowiu.